niedziela, 21 kwietnia 2013

Insynuacja czwarta.

- Kubiak? - Zbyszek, któremu, notabene, ani śniło się powycierać swojej śliny wraz z sokiem owocowym z blatu stolika, najwidoczniej licząc, że jakiś nieszczęśnik w to maleńkie bagno zanurkuje łokciem, kopnął pod stołem swojego przyjaciela, wpatrującego się w gwiazdy estrady jak w boskie objawienie.
- Tak? - szatyn podskoczył tak wysoko, że praktycznie imitował akupunkturę w wersji tyłkowej.
- Pilnuj się może, co?
- Ale o co ci chodzi?
- A o to, że zaraz jedną czy drugą pukniesz samym wzrokiem, ewentualnie liźniesz w przestworzach.
- Popierdoliło cię?! - Michał błyskawicznie zanurkował widelcem w mieszaninie rozmaitych owoców połączonych z sałatą. Na jego twarz wpłynął delikatny rumieniec. Delikatny, ale dla kumpla zauważalny. - Mam Monikę. Na co mi takie młode pętaki?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Twój dwudziesty pierwszy palec aż kipi z podniecenia.
Kawałek zielonego owocu, jakim było kiwi, machinalnie opuścił jamę ustną przyjmującego i znalazł się tam, skąd przywędrował.
- Chyba powiem Aśce, że łykasz te gówna na erekcję, bo twój mózg jest już przyzwyczajony do walorów nieco większych rozmiarów. Erotyki robią swoje - posłał mu spojrzenie pełne furii, wziął swoją tackę z prowiantem i fukając niczym paw, dosiadł się do mebla, przy którym usadowiona została bełchatowska część reprezentacji z Pawłem Zagumnym jako rodzynkiem.
- Pieprzony hipochondryk - wymruczał brunet pod nosem.
Wymęczył bardziej niż pedofil swoją ofiarę plastikową słomkę, patrząc na dwie rude siksy robiące dookoła furorę. Jedna, cholera wie, która, wlepiała te swoje jasne oczy w Andrzeja, z pewnością rozmyślając, jakby tu go wkołować w przyjacielski spacerek kończący się dziką orgią w sypialni przy towarzystwie Konarskiego, druga zaś szczerzyła swoje wielkie zęby do Winiarskiego, w międzyczasie porywając Bartkowi nieco przypalone frytki. Jak tak dalej pójdzie, to jedna stanie się siatkarską Sashą Grey, a druga reprezentacyjnym żołądkiem. Pytanie, co jest w tym wypadku gorsze.
Bartman podniósł swój kuper opięty spodniami, widząc kucharkę wrzucającą do pojemnika jego ulubione koreczki warzywne. Wyleciał zza stołu jak z procy, gdyż niejaki Wiśniewski również miał na nie chrapkę, co sygnalizował wywalony język, prawie nurkujący mu za dekolt lekkiej koszulki, no chyba że to ta kuchareczka z włosami jak u babcinej miotły i sztachetą zamiast siekaczy wywoływała u niego tak intensywne wytwarzanie śliny, w co akurat wątpił. Atakujący posłał mu spojrzenie w stylu 'Ani mi się waż' i na łeb, na szyję ruszył do miejsca, w którym znajdował się jego prywatny afrodyzjak. Szkoda, że nie zauważył wcześniej pewnej rudowłosej nastolatki, która w najmniej odpowiednim momencie znalazła się na jego drodze.

Karolina

Czego mi do pełni szczęścia brakowało? Seksownego Hiszpana w moim wieku, z którym mogłabym zgrzeszyć po raz pierwszy, indyjskiej kamasutry, szkolącej mnie w tej jakże pięknej i przyjemnej sztuce erotycznej, taśmy klejącej, która w końcu zahamowałaby głupoty wymawiane przez moją siostrę? A owszem, brakowało. Ale z pewnością nie brakowało mi tych pieprzonych kawałków smażonych ziemniaków, co pospolicie frytkami się nazywają. W szczególności w miejscu określanym jako kobieca chluba. Tak, mam na myśli cycki. Szczegółowiej - stanik.
Nie zwracałam uwagi na to, że wokół mnie jest multum facetów powyżej osiemnastego roku życia. Bezczelnie wpatrywałam się w swój dekolt z nową ozdobą, czego również nie omieszkał zrobić autor tej biustonoszowej abstrakcji. Bartman, a jakżeby inaczej.
- Straciłeś orientację w terenie? A może osób poniżej twojego wzrostu już nie zauważasz?! - naskoczyłam na niego, grzebiąc sobie w obleganym miejscu. Chyba co niektórym się to spodobało, gdyż jakiś siatkarz z tyłu zachłysnął się powietrzem, a Kurek walnął, pierwszy raz!, nieurażający mnie komentarz. No coś takiego.
- Sorry, nie chciałem, tak wyszło - byłoby uroczo, gdyby nie patrzył się tam, gdzie się patrzył.
- Oczy mam wyżej - mruknęłam, w końcu spotykając się z jego magnetyzującym spojrzeniem. Cholera, to nie był dobry pomysł, zdecydowanie.
- Musiałem coś sprawdzić.
- Mianowicie?
- Czy wkładasz tam sobie papier toaletowy, czy zwinięte skarpetki.
- Schyl się, buraku, to w taką wielką skarpetkę w kolorze czarnym za chwilę cię zapakują.
- Okej, okej, żartowałem! - uniósł obie ręce do góry, uśmiechając się rozbrajająco. Co z tego, że dolne zęby wyglądały jak paznokcie Anitki, mianowicie - powyginane we wszystkie strony, skoro górny rząd prezentował się idealnie?
- Ta, jeszcze jeden taki żart, a po prostu uduszę się ze śmiechu - zironizowałam, ponownie grzebiąc sobie przy walorach. Jak tyle frytek tam się zmieściło?!
- Może pomóc? - usłyszałam jego głos. Nawet nie musiałam unosić tęczówek. Wiedziałam, że szczerzy się jak pojebany.
- A mógłbyś?
- Ty się o to pytasz?
- W takim razie bądź tak dobry, weź te frytki, które leżą na podłodze i wyrzuć je do śmietnika - oznajmiłam niezwykle poważnym tonem. A on? Miał minę, jakbym przed chwilą mu powiedziała, że Red Bullowi znudziła się jego pyśka i zatrudnią innego idiotę do reklamowania tego słodkiego energetyka. - No co? Sam pomoc zaproponowałeś. Przecież ja mam zajęte ręce, a paniom sprzątaczkom trzeba pracę ułatwiać!
Marsjanie zdążyliby zrobić ubój na ludziach, zanim jaśnie pan Zbigniew ruszył te swoje popularne cztery litery, pochylił się przede mną, a raczej uklęknął, zbierając swój dodatek do obiadu. Mnie zostało wysłuchiwanie jego bluzgów (osiem razy wyłapałam wyraz ''suka'', no proszę!) oraz podziwianie turkusowych majtek.
- Wis co? - szepnął mi na ucho, wykorzystując fakt, że moja siostra coś odpierdoliła i wokół niej zgromadziło się kółko różańcowe. - Moglibyśmy kiedyś to powtórzyć.
- Niby co?
- Tę akcję. Tyle że to ty klęczałabyś przede mną - oho, Asiuni się to nie spodoba. Zresztą, mi też nie. Imitacje męskości mnie nie jarają.
- Na kolana i do pana? - pokiwał energicznie głową zaraz po tym, gdy zakończyłam recytować tę frazę. - Tak to możesz mówić do swojego kundla o imieniu identycznym co odchody gryzoni.
Odwróciłam się od pana siatkarzyny, na pocieszenie klepiąc go w udo. Automatycznie zostałam z drugiej strony powitana przez Srebrnego Lisa, jego zniewalający uśmiech i szeroko rozwarte ramiona, tak przyjemnie zapraszające. Ciekawe, czy i do jego sypialni droga taka otwarta. Joke.

Patrycja

Podczas, gdy Karola skupiała się na kolejnej, jakże egzotycznej, wymianie zdań z biednym Zbyszkiem, ja postanowiłam wkupić się w łaski pozostałych, jakkolwiek to zabrzmi, członków drużyny narodowej. Tylko niby w jaki sposób miałam to, kierwa, zrobić, skoro gały wszystkich gumbasów były zwrócone w dwójkę użerających się ze sobą pacanów przy stanowisku z żarciem? Cóż, podciągnęłam sobie moje lateksowe szorty aż po same cycki, żeby kurewsko idealnie opinały mi półdupki; poprawiłam sobie wcześniej wspomniane cycki, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam seksownym krokiem na koniec kolejki, prowadzącej do mięsiwa, surówek, pierogów i innych wybornych rzeczy, na widok których ślina ciekła mi jak niemowlakowi, któremu idą wszystkie zęby naraz. Stanęłam za tym wielkim, chyba największym z całej ferajny, jak mu tam było? Mózg? Móżdżek? Możdżer? Nie, Możdżer to ten kompozytor od siedmiu boleści, którego bzdęgolenia nie mogę przesłuchać, jak matka włącza wieżę w salonie na całą epę! Już wiem!, Możdżonek! Tak więc Możdżonek zasłaniał mi swoim cielskiem połowę lady z żarciem, a ja koniecznie chciałam się dowiedzieć, jakie mięsko oferuje pani podawaczka. Wyciągnęłam rękę tak wysoko, jak pozwalały mi na to moje zwiotczałe mięśnie i delikatnie puknęłam go, rzecz jasna, w plecy. On oczywiście mnie nie zauważył i wodził wzorkiem gdzieś po ścianach, jakby szukał tego, kto mu zrobił stary kawał, mianowicie – „dotknąć i spierdolić, a Ty głupku mnie szukaj”.
- Przepraszam, tu jestem. – wyszczerzyłam kły i pomachałam mu radośnie łapką, robiąc z siebie debila do potęgi entej.
- Oł, jam Cię nie zauważył, panienko. – odrzekł po staropolsku niczym Zagłoba, a następnie dziwnie się na mnie spojrzał.
- Dlaczego patrzysz na mnie, jakbyś otwierał radzieckie konserwy, Marcinie?
- Bo jestem ciekaw, ile skażenia radioaktywnego ta puszka w sobie kryje. – odparł ze stalowym spojrzeniem, po czym ryknął szyderczym śmiechem tego imbecyla i starego pryka - Skazy, wujaszka Simby.
- Wysoki do nieba, a głupi jak trzeba! – nie pozostawałam mu dłużna i również rzuciłam chamskim tekstem, który wprawił go w niemałe zakłopotanie. Skorzystałam z okazji i wepchnęłam się przed niego w kolejkę, gapiąc się tym razem na umięśnione bary Zaworka.  – Kurek, widzę, że jesteś napakowany jak PKS do Lichenia! Znajdzie się tam miejsce dla mnie?– odezwałam się do Balotelli’ego, zalotnie trzepocząc rzęsami.
- Sorry, kaszalocie, wszystkie miejscówki dawno zajęte. – zarechotał, a ja nakazałam mu schylić swój piękny pyszczek.
- Chyba nie chcesz, żeby wszyscy tu obecni siatkarze dowiedzieli się o tym, że masz małego siuraka, co? – wyszeptałam na ucho i długo nie musiałam czekać na jego reakcję, bo zrobił się czerwony jak stówa. – No nie denerwuj się tak, przecież to żaden wstyd. – dodałam z ironicznym uśmieszkiem.
- Dobra, czego chcesz ruda pindo? – zaczynał kipieć ze złości.
- Przepuść mnie w kolejce, bo jestem kurewsko głodna! – mówisz i masz. Kurek, w obawie przed obiegnięciem kompromitującej informacji na temat swojego fiuteczka w całej kadrze, posłusznie ustąpił mi miejsca i udawał, że ewrytink is gona bi oł rajt. No, to teraz Patka się nawpierdala za wszystkie czasy!
- A Tobie co podać, dziewczynko? – zapytała kobita ze szczypczykami w ręku, która z wyglądu przypominała mi ciocię Stenię z „Klanu.”
- Ja poproszę tak: rybkę, dwie roladki, zrazika, kopiec surówki, frytki, kawał sernika i podwójną colę. – wyrzuciłam z siebie z prędkością karabinu maszynowego, a ona zmierzyła mnie od stóp do głów.
- Jesteś pewna, że to wszystko zmieści się w Twoim małym żołądeczku? – dopytywała z niedowierzaniem, ładując na talerze moje zamówienie.
- A czy pani jest pewna, że pani żołądek nie eksploduje po potajemnym wpierdoleniu na zapleczu wszystkich frykasów z tej stołówki? – no, zatkałam jej papę. - A właśnie, z czego są te kotlety? – wskazałam palcem na sztuki mięsa.
- Te są z kurczaka. – odpowiedziała potulnie.
- A te? – machinalnie przeniosłam palec na drugą stertę smażonych podeszw w panierce.
- Z wieprzaka. – gruchnął nad moim bębenkiem usznym Bartek.
- Sam jesteś wieprzak. – zabrałam tackę i odwróciłam się dupą do niego, po czym wyruszyłam w poszukiwaniu wolnego miejsca przy stoliku.
- Ej, ruda laleczko! – usłyszałam gdzieś z końca pomieszczenia. Patrzę, a to ten przystojny brunecik, niejaki Grzegorz Ka., macha do mnie swoją długą łapą.
- Do mnie mówisz, chłopczyku? – wskazałam palcem na swoją personę.
- No przecież nie do Zagumnego! – odrzekł, wywracając teatralnie oczami.
- Ty, Kosa, zajebał Ci ktoś kiedyś wpierdol? – oburzył się wiecznie niezadowolony i naburmuszony Paweł, który uchodzi w całej ekipie za największego mruka.
- Oj tam, na żartach się nie znasz, Gumiaczku? – drażnił lwa jeszcze bardziej i tylko czekać, aż wywoła go z jaskini na dobre! Swoją drogą, Kosok i takie docinki na forum? I to jeszcze do tego zrzędliwego rydza? Tego nie grali. Noo, kolego, na Twoim miejscu bym uważała.
- Nie chciej, żebym wstał z krzesła! A gwarantuję Ci, że gdyby chciało mi się ruszyć dupę, to Twoja buźka nie byłaby już taka piękna, jak jest teraz.
- Och, dziękuję za komplement, Pawciu. – prychnął Grzesiek, po czym rzucił w rozgrywającego ogryzek po jabłku. Ten jednak, pomimo swojego już dość posuniętego wieku, wykazał się lepszym refleksem, niż struś chowający głowę w piasek; uchylił łepetynę, a niezjedzona przez Kosę część owocu, trafiła prosto w rozdziawioną japakę Kubiaka.
- Kurwa! – wybełkotał Misiek, wypluwając pozostałości jabłka. – Popierdoliło was?
- Ej, panowie! Nie kłóćcie się! Morda w kubeł! – chcąc zapobiec jakiemukolwiek obijaniu mord i przedwczesnej kastracji, stanęłam pomiędzy ich stolikami, w dość szerokim, rozkroku, co na pewno nie uszło ich uwadze, ale plus był taki, że na chwilę zamilkli.
- Ty tak robisz te szpagaty, a za chwilę pipa Ci się rozedrze. – oznajmił ze stoickim spokojem Nowakowski, aż mi normalnie kopara do samej ziemi opadła.
- Piter… - zdziwił się Kranik, który zapewne jeszcze rozpamiętywał, bolącą bo bolącą, ale jednak prawdę, wypływającą z nowej wersji bydgoskiej przyśpiewki, zaprezentowanej przez moją nieokrzesaną sistę.
- To klasyk z kwejka! – tłumaczył się Cichy Pitt, który, jak widać, wcale taki cichy nie jest.

***

Caroline: Co ja tu klecę, ja pieprzę. To przez Was i Waszą chęć na wątki erotyczne. Sorry no, ale nie mogłam się powstrzymać. *.* Mistrz, Mistrz, RESOVIA! ♥
Patex: Mistrzostwo Polski obronione! Rozpływam się w ekstazie. *.* (i chleję kolejne piwo!:D)

26 komentarzy:

  1. jesteście genialne, rude są zajebiste *_*
    MISTRZ MISTRZ RESOVIA! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od znanego: Mistrzem Polski jest Sovia, Sovia najlepsza jest!!!
    Dobra a teraz o rozdziale; niesamowitym było to, że udusiłabym się piciem czytając wymianę zdań pomiędzy Zibim, a Karolcią i myślę, że takie sytuacje pomiędzy nimi to przeszły na porządek dzienny, a mnie się najbardziej podobają. I na pewno zapamiętam, żeby nic nie spożywać podczas zagłębiania się w tę historię. Patrycja za to wiecznie głodna, a z Magneto to rozjebała system ; ). Nie mogę zmyć uśmiechu z twarzy, bo to jest tak cholernie pozytywne, że powinni dawać to do czytania ludziom cierpiącym na chandrę ; ).

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak! Mistrz, mistrz RESOVIA! Wczoraj skakałam ze szczęścia i prawie ryczałam... :D
    Rozdział super! Rozwala mnie Wasze poczucie humoru. Leże i nie wstaję, naprawdę. Jak czytałam tę insynuację to banan mi z ryjka nie schodził. :3
    Pozdrawiam gorąco :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, nie mogę ogarnąć swojego śmiechu! Laski, co Wy bierzecie, że macie takie odjechane pomysły? :) Kubi ze Zbysiem. *.* Jak ja chciałabym, żeby znowu było jak dawniej, żeby znów istniał Zbychiał... :( Dobrze, że chociaż tutaj są kumplami... Ta wymiana zdań Karolci ze Zbyszkiem przeszła moje najśmielsze oczekiwania, wątek erotyczny się znalazł, a i owszem, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza! :) Natomiast Patrycja i jej skuteczne przepychanie się w kolejce mnie po prostu rozwaliło! :) Ale żeby taka mała dziewuszka załatwiła giganta Możdżona i Kurka? Nie pogadasz! :) Chciałabym widzieć Miśka z tą ogryzką w buźce, kiedy bełkocze i klnie, widok na pewno uroczy. :) A Pitt? Rozwalił całe towarzystwo, tak samo, jak na lotnisku! :)
    dziękuję za świetną porcję śmiechu od samego rana, dzięki Wam, mogę przestać mówić: "nie lubię poniedziałku", bo po takiej dawce humoru, człowiek dostaje skrzydeł i aż żyć się chce! :)
    pozdrawiam, Bazyliszek. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No i znowu nie wiem co mama napisać. Po prostu znowu siedzę, patrze w ekran kompa i śmieje się jak wariatka ;) Uwielbiam te historię i mogę ją czytać na okrągło i nigdy mi się nie znudzi ;) Wymiana zdań Karoliny i Zbyszka po prostu powala na kolana. Nie może być tak, że kiedyś zabraknie tej ich potyczki słownej. To samo tyczy się Patrycji i Bartka. No i jeszcze do tego Kosko i Pit, którzy zawsze są tacy grzeczni, a tu nagle pokazują na co ich stać ;) Cichy Pita nie jest taki cichy jakby się wydawało :D No a Paweł Zagumny jak zawsze poważny. On chyba nigdy nie umiał żartować i wszystko bierze na poważnie.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbyszek lyka tabletki na erekcje? GRUBO :D Te blizniaczki to niezle ziolka, zarywaja do Andrzeja, Bartka, Wisni i Bog wie, do kogo jeszcze :D
    Kłotnia z Kurkiem fenomenalna ;p Pawel jakie oburzenie hahaahaha, jestescie mistrzami! Chce wiecej tych insynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ja tu czytam *_* nie polecam czytania w metrze o poranku gdyż jak sobie jadę i śmieję się jak opętana to zaspani ludzie patrzą się na mnie jak na debila. Ale coż warto ;) Cichego Pita kocham. Cichy spokojny a jak coś powie to nic tylko skręcać się ze śmiechu ;) Ogólnie klimat jak zawsze przeboski ;) Was to normalnie błogosławić za pomysł stworzenia tego bloga ;)
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja kiedyś zejdę ze śmiechu czytając waszego bloga! Jesteście fenomenalne! Główne bohaterki nieźle namieszają w spokojnym, spalskim życiu :D Rozmowa z Bartmanem bardzo, ale to bardzo fajna :D Z Kurasiem tak samo, a akcja z ogryzkiem i Gumą to już mistrzoistwo świata normalnie! Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaha bije Wam pokłon dziewczyny! Jesteście genialne, a Wasze poczucie humoru po prostu uwielbiam! No proszę nasze dwie diaboliczne siostry całkowicie przewróciły życie siatkarzy przebywających w Spale! Już nie mogę się doczekać kolejnych części! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecież Karolina ze Zbyszkiem to sami we dwoje lada chwila Spałę rozniosą w drobny mak. Oj jakby sie Aśiunia dowiedziała o tych wszystkich rewelacjach swojego boya to by się poważnie zastanowiła ile on jest wart. Ja wam jakiś pomnik postawię, bo czytając te wszystkie dialogi powracają sam wspomnienia i moje własne przepychanki z kumplami ze szkoły. Jak oni się tu wszyscy "kochają" i obdarzają sie na wzajem takim pięknymi określeniami :))A Kubiaczek biedny najpierw oberwał pod stołem potem ogryzkiem, będzie musiał w jakimś gumowym ochronnym stroju chodzić by mu się to więcej nie przytrafiało

    OdpowiedzUsuń
  11. Piter, hahaha, jak coś powie, to kapcie spadają :D Zbigniew i Kubi, ahhh, jak mi tęskno za bromancem... o mamo, piszcie to opko do końca świata i dwa dni dłużej, błagam!!

    OdpowiedzUsuń
  12. To chyba jednak nie był dobry pomysł by czytać rozdział rano w drodze do Krakowa bo nie pamiętam co chciałam napisać :P Nie wiem jak to jest, ale zawsze mnie rozdziały na tym blogu rozbrajają i komentarze później wychodzą poniżej krytyki :)
    Karolina i Zbyszek jak tak dalej pójdzie stoczą bitwę w Spale i coś czuje, że COS na tym najbardziej ucierpi :D A niech mu Karolina dowali za to, że w realu się wybiera na rzyszły sezon do inbej ligi! ;) Piter jak już coś powie to powie :D

    OdpowiedzUsuń
  13. tylko czekam aż między Karoliną a Zbyszkiem dojdzie do rękoczynów:p widać, że Zibi chce Ją zagiąć ale coś mu się to nie udaje;) cóż trafił na ciężką zawodniczkę:D
    Patrycja ma dobrego haka na Kurka i jak widać potrafi go wykotzystać:D
    wyobrażam sobie ten stoicki spokój Piotrka jak wyraża opinię z kwejka;)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Najświętsza Panienko ! :D

    hahhahaa , no cudo ! :D Dziewczyny maja gadane <3

    A Piter ... Brak mi słów ! :D

    Czekam na kolejny ! :D Z wielką niecierpliwością !

    http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaczęłam się zastanawiać co by było, gdyby faktycznie takie dwie pojawiły się na zgrupowaniu... Dobrze, że to tylko opowiadanie, bo coś czuję, że wyniki byłyby "nieco" słabsze niż ostatnio bywały ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta Spała to się na kawałeczki im rozleci! xd W sumie to nie wiem, co mam pisać xd Piotrek i jego kwejkowe nowości widzę standard ;p Na dodatek obie rozwalają system, nie szczędząc sobie nikogo. Jeszcze spotkania z AA nie było, albo ja mam jakiś zanik ;p Ciekawe, jak tu by się potoczyło? Zapewne milej, chociaż z nimi nie wiadomo dosłownie nic! ;p Kubiak to ciuteczkę, jak worek treningowy ;p Ogryzek mnie rozwalił, jak również autobus do Lichenia i radziecka konserwa ze skażeniem radioaktywnym ;p Z resztą, co ja tu będę bezsensu pisać, jak podobało mi się to co tam napisałyście na górze i rozwaliłyście tym mój zjebany humor. Dziękuję! ;*
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobrze, że się w tej Spale pojawiły, bo pewnie bez nich byłoby tam nudno. ;)

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. I LOVE IT
    INFORMUJCIE JEŚLI MOŻECIE
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak dla mnie srebrny lis wygrywa w rankingu siatkarskiego świata! Mówiłam już, że to jest zajebiste? Nie? To mówię! Laski należą do tej grupy dziewcząt, które wielbię. Niewyparzona gęba i cięta riposta zawsze spoko! No to chyba mają haka na Kuratello, który boi się, że długość jego fiutka ujrzy światło dzienne. Niecichy Pit? I to jeszcze tak niecichy? Aj łont mor! Wiecznie naburmuszony
    Gumiak mógłby dostać w twarz zamiast Kubiaczka ;) A Zbysławowi viagra chyba mózg wyżarła. I niestety nie ten w spodniach. Pozdro600, Embu. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Piter... Jeden tekst a rozwalił cały rozdział! :)) Nie wiem jak dajecie radę to pisać, ale jesteście genialne! :)))) Mogłabym czytać i czytać bez końca :) A najlepsze ( a może i najgorsze), że cały czas wszystko mam przed oczami i aż nie mogę przestać się śmiać :P :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak samo, jak Resovii należał się złoty medal za granie zajebistej siatkówki, tak i wam, dziewczyny, należy się ten najcenniejszy krążek za to opowiadanie! :) Nie mam zielonego pojęcia, skąd czerpiecie te wszystkie pomysły, ale to już trzeba mieć chyba we krwi! Chapeau bas! :)
    Rozwalacie wszelkie systemy i bijecie na głowę wszystkie inne opowiadania, oczywiście niczego im nie ujmując! Ale to przechodzi wszelkie granice. :) Nie ma nic lepszego niż Wasze opowiadanie na poprawę humoru! jesteście debeściary! :)
    Inga

    OdpowiedzUsuń
  22. Co się zebrałam na komentarz, to wrzucałyście nowy ;p Tym razem się uda chyba :D
    Uwielbiam wasze teksty. Dzisiejszy Pit przebił wszystko hahahahahah Dziewczyny się wczuwają w klimat, pierwsze intrygi za nimi, może być tylko lepiej ;)Tak, zwalajcie na nas zboczone wątki, na pewno ;p
    Bartman kocha cycki, cycki kochają Bartmana ;D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Kurwa Piter!!!!!!! hahahah padłam i nie wstanę :) normalnie mnie pyszczysko boli ze śmiechu :D kotlet z wieprzaka :)))) hahaha ale Cichy przebił wszystkich w tym rozdziale-normalnie szacun dziewczyny!!!! Resovia Mistrz, a Wy Mistrzynie w swojej kategorii!!! Zdecydowanie numer jeden w moich czytanych blogach :) Wielbię po prostu :) :* muaaaa!!! całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Jea, MISTRZ, MISTRZ, RESOVIA ♥
    Kurdełę, Pit i jego tekst po prostu mnie rozwalił. Jaki on cichy!
    (Przez ogryzek w dzióbku Kubiaka mi się jabłek zachciało, tak na marginesie)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale Wy mi humor poprawiacie ;d Te teksty biją wszystko :D
    Hahaha, Pit! ;d Gotujący się ze złości Kurek i docinająca mu Patka ;d Kocham to opowiadanie!
    A ta akcja z frytkami- bezcenna :D Chciałabym zobaczyć wtedy minę Bartmana ;d I tak! Asia powinna się o wszystkim dowiedzieć, a pierścionek by se na dnie Wisły spoczął ;d
    Piszcie więcej, więcej, więcej ;d
    Pozdrawiam, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Matko cudowny rozdział...piszesz z takim dystansem do wszystkich spraw i te twoje odzywki po prosty rozbrajają :D Po przeczytaniu sama staje się jakaś bardziej napalona i chamska, ale cóż, ŻYCIE :D

    OdpowiedzUsuń