- Kubiak? - Zbyszek, któremu, notabene, ani śniło się powycierać swojej śliny wraz z sokiem owocowym z blatu stolika, najwidoczniej licząc, że jakiś nieszczęśnik w to maleńkie bagno zanurkuje łokciem, kopnął pod stołem swojego przyjaciela, wpatrującego się w gwiazdy estrady jak w boskie objawienie.
- Tak? - szatyn podskoczył tak wysoko, że praktycznie imitował akupunkturę w wersji tyłkowej.
- Pilnuj się może, co?
- Ale o co ci chodzi?
- A o to, że zaraz jedną czy drugą pukniesz samym wzrokiem, ewentualnie liźniesz w przestworzach.
- Popierdoliło cię?! - Michał błyskawicznie zanurkował widelcem w mieszaninie rozmaitych owoców połączonych z sałatą. Na jego twarz wpłynął delikatny rumieniec. Delikatny, ale dla kumpla zauważalny. - Mam Monikę. Na co mi takie młode pętaki?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Twój dwudziesty pierwszy palec aż kipi z podniecenia.
Kawałek zielonego owocu, jakim było kiwi, machinalnie opuścił jamę ustną przyjmującego i znalazł się tam, skąd przywędrował.
- Chyba powiem Aśce, że łykasz te gówna na erekcję, bo twój mózg jest już przyzwyczajony do walorów nieco większych rozmiarów. Erotyki robią swoje - posłał mu spojrzenie pełne furii, wziął swoją tackę z prowiantem i fukając niczym paw, dosiadł się do mebla, przy którym usadowiona została bełchatowska część reprezentacji z Pawłem Zagumnym jako rodzynkiem.
- Pieprzony hipochondryk - wymruczał brunet pod nosem.
Wymęczył bardziej niż pedofil swoją ofiarę plastikową słomkę, patrząc na dwie rude siksy robiące dookoła furorę. Jedna, cholera wie, która, wlepiała te swoje jasne oczy w Andrzeja, z pewnością rozmyślając, jakby tu go wkołować w przyjacielski spacerek kończący się dziką orgią w sypialni przy towarzystwie Konarskiego, druga zaś szczerzyła swoje wielkie zęby do Winiarskiego, w międzyczasie porywając Bartkowi nieco przypalone frytki. Jak tak dalej pójdzie, to jedna stanie się siatkarską Sashą Grey, a druga reprezentacyjnym żołądkiem. Pytanie, co jest w tym wypadku gorsze.
Bartman podniósł swój kuper opięty spodniami, widząc kucharkę wrzucającą do pojemnika jego ulubione koreczki warzywne. Wyleciał zza stołu jak z procy, gdyż niejaki Wiśniewski również miał na nie chrapkę, co sygnalizował wywalony język, prawie nurkujący mu za dekolt lekkiej koszulki, no chyba że to ta kuchareczka z włosami jak u babcinej miotły i sztachetą zamiast siekaczy wywoływała u niego tak intensywne wytwarzanie śliny, w co akurat wątpił. Atakujący posłał mu spojrzenie w stylu 'Ani mi się waż' i na łeb, na szyję ruszył do miejsca, w którym znajdował się jego prywatny afrodyzjak. Szkoda, że nie zauważył wcześniej pewnej rudowłosej nastolatki, która w najmniej odpowiednim momencie znalazła się na jego drodze.
Karolina
Czego mi do pełni szczęścia brakowało? Seksownego Hiszpana w moim wieku, z którym mogłabym zgrzeszyć po raz pierwszy, indyjskiej kamasutry, szkolącej mnie w tej jakże pięknej i przyjemnej sztuce erotycznej, taśmy klejącej, która w końcu zahamowałaby głupoty wymawiane przez moją siostrę? A owszem, brakowało. Ale z pewnością nie brakowało mi tych pieprzonych kawałków smażonych ziemniaków, co pospolicie frytkami się nazywają. W szczególności w miejscu określanym jako kobieca chluba. Tak, mam na myśli cycki. Szczegółowiej - stanik.
Nie zwracałam uwagi na to, że wokół mnie jest multum facetów powyżej osiemnastego roku życia. Bezczelnie wpatrywałam się w swój dekolt z nową ozdobą, czego również nie omieszkał zrobić autor tej biustonoszowej abstrakcji. Bartman, a jakżeby inaczej.
- Straciłeś orientację w terenie? A może osób poniżej twojego wzrostu już nie zauważasz?! - naskoczyłam na niego, grzebiąc sobie w obleganym miejscu. Chyba co niektórym się to spodobało, gdyż jakiś siatkarz z tyłu zachłysnął się powietrzem, a Kurek walnął, pierwszy raz!, nieurażający mnie komentarz. No coś takiego.
- Sorry, nie chciałem, tak wyszło - byłoby uroczo, gdyby nie patrzył się tam, gdzie się patrzył.
- Oczy mam wyżej - mruknęłam, w końcu spotykając się z jego magnetyzującym spojrzeniem. Cholera, to nie był dobry pomysł, zdecydowanie.
- Musiałem coś sprawdzić.
- Mianowicie?
- Czy wkładasz tam sobie papier toaletowy, czy zwinięte skarpetki.
- Schyl się, buraku, to w taką wielką skarpetkę w kolorze czarnym za chwilę cię zapakują.
- Okej, okej, żartowałem! - uniósł obie ręce do góry, uśmiechając się rozbrajająco. Co z tego, że dolne zęby wyglądały jak paznokcie Anitki, mianowicie - powyginane we wszystkie strony, skoro górny rząd prezentował się idealnie?
- Ta, jeszcze jeden taki żart, a po prostu uduszę się ze śmiechu - zironizowałam, ponownie grzebiąc sobie przy walorach. Jak tyle frytek tam się zmieściło?!
- Może pomóc? - usłyszałam jego głos. Nawet nie musiałam unosić tęczówek. Wiedziałam, że szczerzy się jak pojebany.
- A mógłbyś?
- Ty się o to pytasz?
- W takim razie bądź tak dobry, weź te frytki, które leżą na podłodze i wyrzuć je do śmietnika - oznajmiłam niezwykle poważnym tonem. A on? Miał minę, jakbym przed chwilą mu powiedziała, że Red Bullowi znudziła się jego pyśka i zatrudnią innego idiotę do reklamowania tego słodkiego energetyka. - No co? Sam pomoc zaproponowałeś. Przecież ja mam zajęte ręce, a paniom sprzątaczkom trzeba pracę ułatwiać!
Marsjanie zdążyliby zrobić ubój na ludziach, zanim jaśnie pan Zbigniew ruszył te swoje popularne cztery litery, pochylił się przede mną, a raczej uklęknął, zbierając swój dodatek do obiadu. Mnie zostało wysłuchiwanie jego bluzgów (osiem razy wyłapałam wyraz ''suka'', no proszę!) oraz podziwianie turkusowych majtek.
- Wis co? - szepnął mi na ucho, wykorzystując fakt, że moja siostra coś odpierdoliła i wokół niej zgromadziło się kółko różańcowe. - Moglibyśmy kiedyś to powtórzyć.
- Niby co?
- Tę akcję. Tyle że to ty klęczałabyś przede mną - oho, Asiuni się to nie spodoba. Zresztą, mi też nie. Imitacje męskości mnie nie jarają.
- Na kolana i do pana? - pokiwał energicznie głową zaraz po tym, gdy zakończyłam recytować tę frazę. - Tak to możesz mówić do swojego kundla o imieniu identycznym co odchody gryzoni.
Odwróciłam się od pana siatkarzyny, na pocieszenie klepiąc go w udo. Automatycznie zostałam z drugiej strony powitana przez Srebrnego Lisa, jego zniewalający uśmiech i szeroko rozwarte ramiona, tak przyjemnie zapraszające. Ciekawe, czy i do jego sypialni droga taka otwarta. Joke.
Patrycja
Podczas, gdy Karola skupiała się na kolejnej, jakże egzotycznej, wymianie zdań z biednym Zbyszkiem, ja postanowiłam wkupić się w łaski pozostałych, jakkolwiek to zabrzmi, członków drużyny narodowej. Tylko niby w jaki sposób miałam to, kierwa, zrobić, skoro gały wszystkich gumbasów były zwrócone w dwójkę użerających się ze sobą pacanów przy stanowisku z żarciem? Cóż, podciągnęłam sobie moje lateksowe szorty aż po same cycki, żeby kurewsko idealnie opinały mi półdupki; poprawiłam sobie wcześniej wspomniane cycki, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam seksownym krokiem na koniec kolejki, prowadzącej do mięsiwa, surówek, pierogów i innych wybornych rzeczy, na widok których ślina ciekła mi jak niemowlakowi, któremu idą wszystkie zęby naraz. Stanęłam za tym wielkim, chyba największym z całej ferajny, jak mu tam było? Mózg? Móżdżek? Możdżer? Nie, Możdżer to ten kompozytor od siedmiu boleści, którego bzdęgolenia nie mogę przesłuchać, jak matka włącza wieżę w salonie na całą epę! Już wiem!, Możdżonek! Tak więc Możdżonek zasłaniał mi swoim cielskiem połowę lady z żarciem, a ja koniecznie chciałam się dowiedzieć, jakie mięsko oferuje pani podawaczka. Wyciągnęłam rękę tak wysoko, jak pozwalały mi na to moje zwiotczałe mięśnie i delikatnie puknęłam go, rzecz jasna, w plecy. On oczywiście mnie nie zauważył i wodził wzorkiem gdzieś po ścianach, jakby szukał tego, kto mu zrobił stary kawał, mianowicie – „dotknąć i spierdolić, a Ty głupku mnie szukaj”.
- Przepraszam, tu jestem. – wyszczerzyłam kły i pomachałam mu radośnie łapką, robiąc z siebie debila do potęgi entej.
- Oł, jam Cię nie zauważył, panienko. – odrzekł po staropolsku niczym Zagłoba, a następnie dziwnie się na mnie spojrzał.
- Dlaczego patrzysz na mnie, jakbyś otwierał radzieckie konserwy, Marcinie?
- Bo jestem ciekaw, ile skażenia radioaktywnego ta puszka w sobie kryje. – odparł ze stalowym spojrzeniem, po czym ryknął szyderczym śmiechem tego imbecyla i starego pryka - Skazy, wujaszka Simby.
- Wysoki do nieba, a głupi jak trzeba! – nie pozostawałam mu dłużna i również rzuciłam chamskim tekstem, który wprawił go w niemałe zakłopotanie. Skorzystałam z okazji i wepchnęłam się przed niego w kolejkę, gapiąc się tym razem na umięśnione bary Zaworka. – Kurek, widzę, że jesteś napakowany jak PKS do Lichenia! Znajdzie się tam miejsce dla mnie?– odezwałam się do Balotelli’ego, zalotnie trzepocząc rzęsami.
- Sorry, kaszalocie, wszystkie miejscówki dawno zajęte. – zarechotał, a ja nakazałam mu schylić swój piękny pyszczek.
- Chyba nie chcesz, żeby wszyscy tu obecni siatkarze dowiedzieli się o tym, że masz małego siuraka, co? – wyszeptałam na ucho i długo nie musiałam czekać na jego reakcję, bo zrobił się czerwony jak stówa. – No nie denerwuj się tak, przecież to żaden wstyd. – dodałam z ironicznym uśmieszkiem.
- Dobra, czego chcesz ruda pindo? – zaczynał kipieć ze złości.
- Przepuść mnie w kolejce, bo jestem kurewsko głodna! – mówisz i masz. Kurek, w obawie przed obiegnięciem kompromitującej informacji na temat swojego fiuteczka w całej kadrze, posłusznie ustąpił mi miejsca i udawał, że ewrytink is gona bi oł rajt. No, to teraz Patka się nawpierdala za wszystkie czasy!
- A Tobie co podać, dziewczynko? – zapytała kobita ze szczypczykami w ręku, która z wyglądu przypominała mi ciocię Stenię z „Klanu.”
- Ja poproszę tak: rybkę, dwie roladki, zrazika, kopiec surówki, frytki, kawał sernika i podwójną colę. – wyrzuciłam z siebie z prędkością karabinu maszynowego, a ona zmierzyła mnie od stóp do głów.
- Jesteś pewna, że to wszystko zmieści się w Twoim małym żołądeczku? – dopytywała z niedowierzaniem, ładując na talerze moje zamówienie.
- A czy pani jest pewna, że pani żołądek nie eksploduje po potajemnym wpierdoleniu na zapleczu wszystkich frykasów z tej stołówki? – no, zatkałam jej papę. - A właśnie, z czego są te kotlety? – wskazałam palcem na sztuki mięsa.
- Te są z kurczaka. – odpowiedziała potulnie.
- A te? – machinalnie przeniosłam palec na drugą stertę smażonych podeszw w panierce.
- Z wieprzaka. – gruchnął nad moim bębenkiem usznym Bartek.
- Sam jesteś wieprzak. – zabrałam tackę i odwróciłam się dupą do niego, po czym wyruszyłam w poszukiwaniu wolnego miejsca przy stoliku.
- Ej, ruda laleczko! – usłyszałam gdzieś z końca pomieszczenia. Patrzę, a to ten przystojny brunecik, niejaki Grzegorz Ka., macha do mnie swoją długą łapą.
- Do mnie mówisz, chłopczyku? – wskazałam palcem na swoją personę.
- No przecież nie do Zagumnego! – odrzekł, wywracając teatralnie oczami.
- Ty, Kosa, zajebał Ci ktoś kiedyś wpierdol? – oburzył się wiecznie niezadowolony i naburmuszony Paweł, który uchodzi w całej ekipie za największego mruka.
- Oj tam, na żartach się nie znasz, Gumiaczku? – drażnił lwa jeszcze bardziej i tylko czekać, aż wywoła go z jaskini na dobre! Swoją drogą, Kosok i takie docinki na forum? I to jeszcze do tego zrzędliwego rydza? Tego nie grali. Noo, kolego, na Twoim miejscu bym uważała.
- Nie chciej, żebym wstał z krzesła! A gwarantuję Ci, że gdyby chciało mi się ruszyć dupę, to Twoja buźka nie byłaby już taka piękna, jak jest teraz.
- Och, dziękuję za komplement, Pawciu. – prychnął Grzesiek, po czym rzucił w rozgrywającego ogryzek po jabłku. Ten jednak, pomimo swojego już dość posuniętego wieku, wykazał się lepszym refleksem, niż struś chowający głowę w piasek; uchylił łepetynę, a niezjedzona przez Kosę część owocu, trafiła prosto w rozdziawioną japakę Kubiaka.
- Kurwa! – wybełkotał Misiek, wypluwając pozostałości jabłka. – Popierdoliło was?
- Ej, panowie! Nie kłóćcie się! Morda w kubeł! – chcąc zapobiec jakiemukolwiek obijaniu mord i przedwczesnej kastracji, stanęłam pomiędzy ich stolikami, w dość szerokim, rozkroku, co na pewno nie uszło ich uwadze, ale plus był taki, że na chwilę zamilkli.
- Ty tak robisz te szpagaty, a za chwilę pipa Ci się rozedrze. – oznajmił ze stoickim spokojem Nowakowski, aż mi normalnie kopara do samej ziemi opadła.
- Piter… - zdziwił się Kranik, który zapewne jeszcze rozpamiętywał, bolącą bo bolącą, ale jednak prawdę, wypływającą z nowej wersji bydgoskiej przyśpiewki, zaprezentowanej przez moją nieokrzesaną sistę.
- To klasyk z kwejka! – tłumaczył się Cichy Pitt, który, jak widać, wcale taki cichy nie jest.
***
Caroline: Co ja tu klecę, ja pieprzę. To przez Was i Waszą chęć na wątki erotyczne. Sorry no, ale nie mogłam się powstrzymać. *.* Mistrz, Mistrz, RESOVIA! ♥
Patex: Mistrzostwo Polski obronione! Rozpływam się w ekstazie. *.* (i chleję kolejne piwo!:D)
jesteście genialne, rude są zajebiste *_*
OdpowiedzUsuńMISTRZ MISTRZ RESOVIA! ♥
Zacznę od znanego: Mistrzem Polski jest Sovia, Sovia najlepsza jest!!!
OdpowiedzUsuńDobra a teraz o rozdziale; niesamowitym było to, że udusiłabym się piciem czytając wymianę zdań pomiędzy Zibim, a Karolcią i myślę, że takie sytuacje pomiędzy nimi to przeszły na porządek dzienny, a mnie się najbardziej podobają. I na pewno zapamiętam, żeby nic nie spożywać podczas zagłębiania się w tę historię. Patrycja za to wiecznie głodna, a z Magneto to rozjebała system ; ). Nie mogę zmyć uśmiechu z twarzy, bo to jest tak cholernie pozytywne, że powinni dawać to do czytania ludziom cierpiącym na chandrę ; ).
A jak! Mistrz, mistrz RESOVIA! Wczoraj skakałam ze szczęścia i prawie ryczałam... :D
OdpowiedzUsuńRozdział super! Rozwala mnie Wasze poczucie humoru. Leże i nie wstaję, naprawdę. Jak czytałam tę insynuację to banan mi z ryjka nie schodził. :3
Pozdrawiam gorąco :**
Nie no, nie mogę ogarnąć swojego śmiechu! Laski, co Wy bierzecie, że macie takie odjechane pomysły? :) Kubi ze Zbysiem. *.* Jak ja chciałabym, żeby znowu było jak dawniej, żeby znów istniał Zbychiał... :( Dobrze, że chociaż tutaj są kumplami... Ta wymiana zdań Karolci ze Zbyszkiem przeszła moje najśmielsze oczekiwania, wątek erotyczny się znalazł, a i owszem, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza! :) Natomiast Patrycja i jej skuteczne przepychanie się w kolejce mnie po prostu rozwaliło! :) Ale żeby taka mała dziewuszka załatwiła giganta Możdżona i Kurka? Nie pogadasz! :) Chciałabym widzieć Miśka z tą ogryzką w buźce, kiedy bełkocze i klnie, widok na pewno uroczy. :) A Pitt? Rozwalił całe towarzystwo, tak samo, jak na lotnisku! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za świetną porcję śmiechu od samego rana, dzięki Wam, mogę przestać mówić: "nie lubię poniedziałku", bo po takiej dawce humoru, człowiek dostaje skrzydeł i aż żyć się chce! :)
pozdrawiam, Bazyliszek. :*
No i znowu nie wiem co mama napisać. Po prostu znowu siedzę, patrze w ekran kompa i śmieje się jak wariatka ;) Uwielbiam te historię i mogę ją czytać na okrągło i nigdy mi się nie znudzi ;) Wymiana zdań Karoliny i Zbyszka po prostu powala na kolana. Nie może być tak, że kiedyś zabraknie tej ich potyczki słownej. To samo tyczy się Patrycji i Bartka. No i jeszcze do tego Kosko i Pit, którzy zawsze są tacy grzeczni, a tu nagle pokazują na co ich stać ;) Cichy Pita nie jest taki cichy jakby się wydawało :D No a Paweł Zagumny jak zawsze poważny. On chyba nigdy nie umiał żartować i wszystko bierze na poważnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Zbyszek lyka tabletki na erekcje? GRUBO :D Te blizniaczki to niezle ziolka, zarywaja do Andrzeja, Bartka, Wisni i Bog wie, do kogo jeszcze :D
OdpowiedzUsuńKłotnia z Kurkiem fenomenalna ;p Pawel jakie oburzenie hahaahaha, jestescie mistrzami! Chce wiecej tych insynuacji.
Co ja tu czytam *_* nie polecam czytania w metrze o poranku gdyż jak sobie jadę i śmieję się jak opętana to zaspani ludzie patrzą się na mnie jak na debila. Ale coż warto ;) Cichego Pita kocham. Cichy spokojny a jak coś powie to nic tylko skręcać się ze śmiechu ;) Ogólnie klimat jak zawsze przeboski ;) Was to normalnie błogosławić za pomysł stworzenia tego bloga ;)
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Ja kiedyś zejdę ze śmiechu czytając waszego bloga! Jesteście fenomenalne! Główne bohaterki nieźle namieszają w spokojnym, spalskim życiu :D Rozmowa z Bartmanem bardzo, ale to bardzo fajna :D Z Kurasiem tak samo, a akcja z ogryzkiem i Gumą to już mistrzoistwo świata normalnie! Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHahahaha bije Wam pokłon dziewczyny! Jesteście genialne, a Wasze poczucie humoru po prostu uwielbiam! No proszę nasze dwie diaboliczne siostry całkowicie przewróciły życie siatkarzy przebywających w Spale! Już nie mogę się doczekać kolejnych części! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzecież Karolina ze Zbyszkiem to sami we dwoje lada chwila Spałę rozniosą w drobny mak. Oj jakby sie Aśiunia dowiedziała o tych wszystkich rewelacjach swojego boya to by się poważnie zastanowiła ile on jest wart. Ja wam jakiś pomnik postawię, bo czytając te wszystkie dialogi powracają sam wspomnienia i moje własne przepychanki z kumplami ze szkoły. Jak oni się tu wszyscy "kochają" i obdarzają sie na wzajem takim pięknymi określeniami :))A Kubiaczek biedny najpierw oberwał pod stołem potem ogryzkiem, będzie musiał w jakimś gumowym ochronnym stroju chodzić by mu się to więcej nie przytrafiało
OdpowiedzUsuńPiter, hahaha, jak coś powie, to kapcie spadają :D Zbigniew i Kubi, ahhh, jak mi tęskno za bromancem... o mamo, piszcie to opko do końca świata i dwa dni dłużej, błagam!!
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak nie był dobry pomysł by czytać rozdział rano w drodze do Krakowa bo nie pamiętam co chciałam napisać :P Nie wiem jak to jest, ale zawsze mnie rozdziały na tym blogu rozbrajają i komentarze później wychodzą poniżej krytyki :)
OdpowiedzUsuńKarolina i Zbyszek jak tak dalej pójdzie stoczą bitwę w Spale i coś czuje, że COS na tym najbardziej ucierpi :D A niech mu Karolina dowali za to, że w realu się wybiera na rzyszły sezon do inbej ligi! ;) Piter jak już coś powie to powie :D
tylko czekam aż między Karoliną a Zbyszkiem dojdzie do rękoczynów:p widać, że Zibi chce Ją zagiąć ale coś mu się to nie udaje;) cóż trafił na ciężką zawodniczkę:D
OdpowiedzUsuńPatrycja ma dobrego haka na Kurka i jak widać potrafi go wykotzystać:D
wyobrażam sobie ten stoicki spokój Piotrka jak wyraża opinię z kwejka;)
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Najświętsza Panienko ! :D
OdpowiedzUsuńhahhahaa , no cudo ! :D Dziewczyny maja gadane <3
A Piter ... Brak mi słów ! :D
Czekam na kolejny ! :D Z wielką niecierpliwością !
http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/
Zaczęłam się zastanawiać co by było, gdyby faktycznie takie dwie pojawiły się na zgrupowaniu... Dobrze, że to tylko opowiadanie, bo coś czuję, że wyniki byłyby "nieco" słabsze niż ostatnio bywały ;)
OdpowiedzUsuńTa Spała to się na kawałeczki im rozleci! xd W sumie to nie wiem, co mam pisać xd Piotrek i jego kwejkowe nowości widzę standard ;p Na dodatek obie rozwalają system, nie szczędząc sobie nikogo. Jeszcze spotkania z AA nie było, albo ja mam jakiś zanik ;p Ciekawe, jak tu by się potoczyło? Zapewne milej, chociaż z nimi nie wiadomo dosłownie nic! ;p Kubiak to ciuteczkę, jak worek treningowy ;p Ogryzek mnie rozwalił, jak również autobus do Lichenia i radziecka konserwa ze skażeniem radioaktywnym ;p Z resztą, co ja tu będę bezsensu pisać, jak podobało mi się to co tam napisałyście na górze i rozwaliłyście tym mój zjebany humor. Dziękuję! ;*
OdpowiedzUsuńBuziaki, Happiness ;*
Dobrze, że się w tej Spale pojawiły, bo pewnie bez nich byłoby tam nudno. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
I LOVE IT
OdpowiedzUsuńINFORMUJCIE JEŚLI MOŻECIE
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Jak dla mnie srebrny lis wygrywa w rankingu siatkarskiego świata! Mówiłam już, że to jest zajebiste? Nie? To mówię! Laski należą do tej grupy dziewcząt, które wielbię. Niewyparzona gęba i cięta riposta zawsze spoko! No to chyba mają haka na Kuratello, który boi się, że długość jego fiutka ujrzy światło dzienne. Niecichy Pit? I to jeszcze tak niecichy? Aj łont mor! Wiecznie naburmuszony
OdpowiedzUsuńGumiak mógłby dostać w twarz zamiast Kubiaczka ;) A Zbysławowi viagra chyba mózg wyżarła. I niestety nie ten w spodniach. Pozdro600, Embu. :)
Piter... Jeden tekst a rozwalił cały rozdział! :)) Nie wiem jak dajecie radę to pisać, ale jesteście genialne! :)))) Mogłabym czytać i czytać bez końca :) A najlepsze ( a może i najgorsze), że cały czas wszystko mam przed oczami i aż nie mogę przestać się śmiać :P :)
OdpowiedzUsuńTak samo, jak Resovii należał się złoty medal za granie zajebistej siatkówki, tak i wam, dziewczyny, należy się ten najcenniejszy krążek za to opowiadanie! :) Nie mam zielonego pojęcia, skąd czerpiecie te wszystkie pomysły, ale to już trzeba mieć chyba we krwi! Chapeau bas! :)
OdpowiedzUsuńRozwalacie wszelkie systemy i bijecie na głowę wszystkie inne opowiadania, oczywiście niczego im nie ujmując! Ale to przechodzi wszelkie granice. :) Nie ma nic lepszego niż Wasze opowiadanie na poprawę humoru! jesteście debeściary! :)
Inga
Co się zebrałam na komentarz, to wrzucałyście nowy ;p Tym razem się uda chyba :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wasze teksty. Dzisiejszy Pit przebił wszystko hahahahahah Dziewczyny się wczuwają w klimat, pierwsze intrygi za nimi, może być tylko lepiej ;)Tak, zwalajcie na nas zboczone wątki, na pewno ;p
Bartman kocha cycki, cycki kochają Bartmana ;D
Pozdrawiam
Kurwa Piter!!!!!!! hahahah padłam i nie wstanę :) normalnie mnie pyszczysko boli ze śmiechu :D kotlet z wieprzaka :)))) hahaha ale Cichy przebił wszystkich w tym rozdziale-normalnie szacun dziewczyny!!!! Resovia Mistrz, a Wy Mistrzynie w swojej kategorii!!! Zdecydowanie numer jeden w moich czytanych blogach :) Wielbię po prostu :) :* muaaaa!!! całusy :*
OdpowiedzUsuńJea, MISTRZ, MISTRZ, RESOVIA ♥
OdpowiedzUsuńKurdełę, Pit i jego tekst po prostu mnie rozwalił. Jaki on cichy!
(Przez ogryzek w dzióbku Kubiaka mi się jabłek zachciało, tak na marginesie)
Ale Wy mi humor poprawiacie ;d Te teksty biją wszystko :D
OdpowiedzUsuńHahaha, Pit! ;d Gotujący się ze złości Kurek i docinająca mu Patka ;d Kocham to opowiadanie!
A ta akcja z frytkami- bezcenna :D Chciałabym zobaczyć wtedy minę Bartmana ;d I tak! Asia powinna się o wszystkim dowiedzieć, a pierścionek by se na dnie Wisły spoczął ;d
Piszcie więcej, więcej, więcej ;d
Pozdrawiam, Kinga ;*
Matko cudowny rozdział...piszesz z takim dystansem do wszystkich spraw i te twoje odzywki po prosty rozbrajają :D Po przeczytaniu sama staje się jakaś bardziej napalona i chamska, ale cóż, ŻYCIE :D
OdpowiedzUsuń